wtorek, 17 kwietnia 2012

Nie pac, Maja!

Michałek bawi się w pokoju, wychodzę z Mają na rękach do kuchni, stawiam ją na podłodze, zaczyna płakać, bo przecież na rękach lepiej. Dokładnie w tym momencie Misiek uderza się i zaczyna popłakiwać. Czyli stereo. On jednak szybko uspokaja sie i woła:
-Maja nie pac (czyt.płacz), nic mi nie stało sie, walnąłem tylko!!! - Maja natychmiast przestaje płakać:)))
I jak ich nie kochac?:D

czwartek, 12 kwietnia 2012

Kluchy na parze

Kładę Maję spać, więc proszę by Michał został cichutko w pokoju. Leże obok małej i myślę, ze coś tam za cicho. Idę po paru minutach, Misiek siedzi grzecznie z książką na kapapie, pompuch (robiony dzień wcześniej na kolacje) w ręce. Pytam:
-Misiu a skąd masz pompucha?- siadam obok, by mu poczytać
-W kuchni na stole był, maaama!
-acha - pare sekund ciszy... - dałem też rybce troszkę, bo była głodna...-zrywam się i bieg do rybki, by ją reanimować.W locie mam jeszcze nadzieję, ze to tylko kilka okruszków. U bojownika jednak pływa pół buły porwanej na mniejsze kawałki, coby się nam ryba przy przekąszaniu nie zadławiła....No coż, szybka wymiana wody, mycie, czyszczenie...cudownie poprostu, jak miło, że dziecie dba o przyjaciół...

czwartek, 5 kwietnia 2012

Maja staje...

..na nogach, choć na głowie też lubi:) Wyrzuca ręce w górę i czeka co się stanie...za chwilę oczywiście traci równowagę i leci z buzia uśmiechnięta od ucha do ucha, że się odważyła, że się prawie udało:) Oczywiście brawa obowiązkowe. Na szczęście te próby przeprowadza zwykle kiedy jestem obok. Choć beze mnie też próbowała, ale twarde lądowanie chyba ją czegoś nauczyło. To taka ulubiona zabawa ostatnio, a jeszcze kilka dni temu ulubioną była pokazywanie "ile Maja ma kłopotów": łapała się rękami za głowę i kręciła nią uroczo...

sobota, 31 marca 2012

Farba

Jak zwykle gdy Maja śpi zaczynam wszystko robić 10x szybciej (choć juz normalne tempo też mam szybkie); tym razem próbuję pomalować donicę na taras. Misiek jak tylko zobaczył co się święci ruszył "pomagać". Tłumaczyłam jak mogłam, że tą farbą nie może malować, kupię mu specjalną i będzie sobie malował gdzie chce, ale ta nie, bo się wybrudzi, bo wszystko wybrudzi dookoła, bo ja szybciutko... Otwarłam puszkę, zamieszałam patykiem i doszłam do wniosku, ze mam pędzel do bani. Drugi jest w piwnicy więc ogłaszam:
-Michałku ja biegnę po pędzel, a Ty pamiętaj, ze NIE WOLNO ZBLIŻAĆ SIĘ DO FARBY!- i oczywiście bieg. Z oddali słyszę:
-nie zbliżam się, nie zbliżam, zbliżam, (eeee, jaja sobie robi!!!), zbliżam, zbliżam...
Wracam......nie robił sobie jaj ....Nie przepadałam za kolorem naszej elewacji ale teraz podoba mi się jeszcze mniej: ma cudowne mahoniowe plamy rozbryzgane na wszystkie strony patykiem....

czwartek, 29 marca 2012

robale

Zaczęło się to czego się obawiałam od niemal momentu powicia pierworodnego: znoszenie robali do domu...Misiek z namiętnością przynosi mi wykopane w ogrodzie dżdżownice, glisty i itp i biegnie podniecony pochwalić mi się znaleziskiem....Na razie udaje mi się wyperswadować mu zostawienie tych "cacek" w domu tekstami, pt "zakop szybciutko spowrotem robaczki bo tam mama na pewno za nimi tęskni i martwi się o nie"...Ciekawa jestem jak długo jeszcze ten manewr będzie mi się udawał...:)
Chyba się wyprowadzę jak moje dziecię zniesie mi do domu: pająki, myszki, szczurki, chomiki, świnki, jaszczurki, czy coś podobnego... Nawet boję się o tym myśleć. Moja tolerancja dla zwierząt w domu obejmuje jedynie psa, rybki i ewent. kota! Nic mnie nie przekona, że chomiczek ma fajne pyszczki a tchórzofretka wcale nie śmierdzi!!!! I jeszcze pewnie po sobie sprząta, coo???!!! Nie, koniec i kropka!!!
Ufff to się wyżyłam...ciśnienie chwilowo mi zeszło!:)

poniedziałek, 26 marca 2012

kuma mać

Michał siedzi na toalecie. Woła: - mama koooniec!
Moja mama zrywa się by wytrzeć mu pupę:- idę Michałku!
Michał: - Mamę wołałem!!!...(2sek ciszy. 2tony ciszej): kuma mać!(zap. fonet.)
Ja-???!!!!???!!!???!!!

piątek, 23 marca 2012

Dupa

Siedzę w kuchni i słyszę dobiegający z pokoju głos Michała:
-dupadupadupadupadupadupadupa......
Zamarłam najpierw
Potem uśmiechnęłam pod nosem
Potem pomyślałam, ze dzięki Bogu to "tylko" DUPA
Następnie dopadł mnie dylemat: reagować???nie ragować??a jeśli reagować to jak??Tłumaczyć??bo przecież nie karcić...
To wszystko w ciągu 5 sekund może...
Zadałam więc WAŻNE pytanie:
-Michałku chcesz kakao?
-Tak mama.
I zapomniał natychmiast o sprawie a ja zdążyłam przeżyć całą gamę emocji...:)